To równowartość niemal 3100 zł. Nie da się ukryć, że jest drogo, bo za takie pieniądze można kupić bardzo dobry smartfon. Ba - za takie pieniądze można kupić smartfon z wbudowaną kamerą termowizyjną FLIR. CAT S62 Pro kosztuje aktualnie 2999 zł. Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii.
China's self-developed Z-19E armed helicopter completed its maiden flight Thursday in northeast China's Heilongjiang Province. It's the country's first expor
sation stages for compound helicopter wing structures. The paper focuses on the application of coupled modal analysis and Timoshenko beam theory for aeroelastic response of short-wing/propeller configuration on compound helicopters. The aeroelastic behaviour is governed by the structural dynamics and aerodynamic loadings of the wing-propeller
As the Chinese Navy's first high-performance 10-ton general-purpose helicopter, the arrival of the Z-20F brought "endless dawn" to the vigorously developing Chinese Navy. So far, the basic Z-20
These sensor errors should be compensated complementarily. Therefore, it is necessary for the autonomous control of a small helicopter to develop an integrated navigation system using multiple sensors. Meanwhile, the guidance system for small helicopters proposed in conventional works – is the full-state and coupling method. These methods are
Śmigłowiec nad Warszawą. Szukają zaginionej kobiety. We wtorek stołeczna policja rozpoczęła poszukiwania zaginionej 74-latki. Do akcji ruszył policyjny helikopter. Kobieta wyszła z
01:16. Z-10, or WZ-10, is China's first domestically-made attack helicopter. Designed by Changhe Aircraft Industries Corporation and the China Helicopter Research and Development Institute, it is a tandem-seat medium attack helicopter called Pi Li Huo (Fierce Thunderbolt). 304.
China's home-made attack helicopter Z-19E completes its maiden flight in the northeastern city of Harbin Thursday morning. That was reported by China Xinhua News. The new Z-19E is an export version of Chinese attack helicopter Z-19 and developed by Harbin Aircraft Industrial Corporation. The helicopter can provide offensive air support and destroy the armored vehicles of any potential enemy
DJI Mavic 2 Enterprise Advanced to Twój nowy sposób na precyzyjne gromadzenie danych z każdej misji. Ta zaawansowana platforma łączy kompaktowość z wyjątkową wszechstronnością, oferując czas lotu do 31 minut, prędkość do 72 km/h, a także możliwość instalacji nowoczesnego modułu RTK, który zapewnia dokładność pozycjonowania na poziomie centymetra.
China’s 70th Anniversary parade, held earlier this month in Beijing, included the debut of one of the People’s Liberation Army’s worst-kept secrets: the Harbin Z-20 helicopter. The Z-20
5unJ. i Trwają poszukiwania Radosława Kolasińskiego, który jest podejrzewany o potrójne zabójstwo dzieci w Płocku Trwają poszukiwania Radosława Kolasińskiego, który jest podejrzewany o potrójne zabójstwo dzieci w Płocku. Ciała chłopców w wieku: 8, 12 i 17 lat znaleziono w środę, 9 marca, w domu jednorodzinnym przy ul. Wyszogrodzkiej w Płocku. Na ich szyjach ujawniono ślady cięć. Policja w Płocku znalazła porzucone auto poszukiwanego, który dalej uciekał pieszo. Zabójstwo dzieci w Płocku Płock. Potrójne zabójstwo dzieci. Trwają poszukiwania podejrzanego o zbrodnię. Policja przyjęła kilka hipotez To on dopuścił się potrójnego zabójstwa dzieci w Płocku? Tamtejsza policja cały czas poszukuje Radosława Kolasińskiego, głównego i jedynego podejrzanego o zbrodnię, do której doszło w domu jednorodzinnym przy ul. Wyszogrodzkiej w Płocku. W środę, 9 marca, przed godz. 11, w znaleziono tam ciała: 8-letniego Oskara, 12-letniego Adriana i 17-letniego Piotrka z ranami ciętymi szyi. Poszukiwany przez policję w Płocku 42-latek to ojciec najmłodszej z ofiar, który miał się opiekować chłopcami, po tym ich matka pojechała do Warszawy, by opiekować się ciężko chorą siostrą zabitych dzieci. Jak informują mundurowi, już wcześniej znaleziono auto Kolasińskiego - marki Citroen - które porzucił w Wykowie w pobliżu Wisły, po czym uciekał pieszo, o czym świadczą pozostawione na miejscu ślady. Policja w Płocku przyjęła w tej sprawie kilka hipotez, które są "skrupulatnie weryfikowane". Do poszukiwań podejrzanego o potrójne zabójstwo dzieci w Płocku mężczyzny zaangażowano ogromne siły. Czytaj też: 19-latek w bmw wyprzedzał bez opamiętania. 20-latek też nie miał szans. Obaj zginęli pod Płockiem [ZDJĘCIA] Czytaj też: Koszmarny wypadek pod Gostyninem! Kilka osób rannych. 35-latka zabrał śmigłowiec. DK 60 zablokowana [ZDJĘCIA] - Przeczesanych zostało kilkaset hektarów terenu znajdującego się w bezpośrednim rejonie porzuconego citroena. W działaniach zaangażowany był dwukrotnie policyjny helikopter z kamerą termowizyjną, psy tropiące oraz specjalna grupa poszukiwawcza wraz z tzw. psami maintraingowymi. Są to specjalnie szkolone psy, które pracują tzw. górnym wiatrem, czyli wyłapują molekuły zapachowe unoszące się nad ziemią. W odróżnieniu od „tradycyjnych” psów służbowych, które pracują na świeżych śladach (kilku- lub kilkunastogodzinnych), są w stanie wypracować ślad pozostawiony przez człowieka dużo wcześniej. Do działań poszukiwawczych wykorzystano również drona - informuje policja w Płocku. Płock. Ciała dzieci z ranami ciętymi. Trwają poszukiwania podejrzanego o zbrodnię. To ojciec 8-latka [ZDJĘCIA] Sonda Czy uda się odnaleźć poszukiwanego 42-latka? Tak, to kwestia czasu Trudno powiedzieć, bo być może on już nie żyje Nie, minęło już kilka dni, więc gdyby policja miała go złapać, to już by to zrobiła Morderstwo trzech chłopców w Płocku Nasi Partnerzy polecają
Wieczorem pani Mieczysława Pawlica wychodzi zapalić papierosa na balkon i ginie po niej wszelki ślad. 60-latka znika we własnym domu, podczas gdy za ścianą śpi jej najbliższa rodzina. „Ludzie się bali, ja boję się do dnia dzisiejszego, ale jakoś trzeba żyć” – mówi mieszkanka Romanówki. Pani Mieczysława Krystyna Pawlica ma 60 lat. Mieszka w Romanówce, niewielkiej wsi położonej w województwie świętokrzyskim, w gminie Dwikozy. Niedaleko, bo zaledwie 16 km na południe, znajduje się Sandomierz. Według dostępnych danych wieś zamieszkuje około 246 mieszka w dwupiętrowym domu jednorodzinnym razem z mężem Andrzejem, synem Jackiem i jego żoną oraz z ich małym dzieckiem. Pani Mieczysława ma jeszcze jedną córkę, Barbarę. Ta jednak dawno wyprowadziła się do większego miasta. Pawlicowie wśród sąsiadów uchodzą za spokojną, pracowitą rodzinę. Są uprzejmi i Wydaje mi się, że jest to rodzina sympatyczna, spokojna, może trochę wycofana. Ciężko to określić. Po prostu są osoby, których jest "wszędzie pełno", a oni żyją swoim życiem i raczej nie uczestniczą w życiu wsi – opowiada nam mieszkanka również głosy, jakoby w rodzinie Pawliców miało dochodzić do konfliktów. – Z tego, co słyszałam, między członkami rodziny idealnie chyba nie było, raczej konfliktowo. Sama nie miałam z nimi styczności – mówi nam jedna z kobiet, która zamieszkiwała tamte okolice. Rodzina jednak zaprzecza tym doniesieniom. - Nikt nie był i nie jest skłócony – komentuje Jacek przeszłości pani Mieczysława pracowała w urzędzie gminy w Dwikozach. Gdy na świat przyszły jej dzieci, zdecydowała, że zajmie się domem. Razem z rodziną prowadzi gospodarstwo; hoduje krowy i kury. Kobieta ma poważne problemy z kręgosłupem. Jest po kilku operacjach, a na co dzień najczęściej porusza się o kulach. Dlatego dalsze trasy zawsze pokonuje z którymś z członków rodziny – zazwyczaj z mężem lub synem. Zdarzają się jednak dni, w których bóle nie pozwalają jej nawet wstać z ślad po pani MieczysławieJest 17 sierpnia 2015 roku. Poniedziałek. Pani Mieczysława zajmuje się domowymi obowiązkami. Wieczorem krząta się w kuchni. Przyrządza kolację dla domowników. Po posiłku wyciąga jeszcze z zamrażarki mięso na obiad na następny dzień, a potem idzie się położyć do swojego łóżka i poczytać książkę. Jest około godziny 21:00. Pokój pani Mieczysławy mieści się na piętrze. Chwilę przed 23:00 synowa zauważa seniorkę. 60-latka stoi na balkonie wychodzącym z jej pokoju i pali papierosa. Nikt później nigdy nie widział już mieszkanki Romanówki. Pani Mieczysława Pawlica ostatni raz była widziana 17 sierpnia niedługo przed północą. 18 sierpnia 2015 roku. Wtorek rano. Około godziny 7:00 mąż pani Mieczysławy, Andrzej, idzie do jej pokoju. Nie zastaje tam jednak żony. Jej łóżko jest dokładnie zaścielone i sprawia wrażenie, jakby nikt w nim nie spał. Mężczyzna myśli, że 60-latka wstała wcześniej i poszła nakarmić kury. Od syna dowiaduje się, że nie ma jej na Andrzej postanawia więc wrócić do pokoju żony. Od razu zauważa kule, bez których pani Mieczysława rzadko się porusza. W pomieszczeniu znajduje się także jej torebka, dokumenty osobiste, pieniądze, leki oraz okulary. W pewnej chwili rozkłada pościel i zauważa kolejny niepokojący sygnał. Jeden z materacy pokryty jest natychmiast rozpoczyna poszukiwania pani Mieczysławy. Sprawdzają wszystkie pomieszczenia w domu, a następnie przeczesują teren podwórka. Są zaniepokojeni, widząc przydomową studnię. Ma blisko 60 metrów i od lat jest nieużywana. Do wlotu przygwożdżone były deski. Teraz zauważają, że brakuje dwóch. Ponadto nieopodal znajduje się zakrwawione ubranie pani Mieczysławy. Bliscy kobiety obawiają się, że seniorka wpadła do środka. Od razu zawiadamiają po chwili dojeżdżają na miejsce. Dwukrotnie sprawdzają studnię znajdującą się na posesji państwa Pawliców. Na dnie znajdują jednak tylko torbę ze śmieciami i kilka gałęzi. Niedługo potem rozpoczynają się poszukiwania zakrojone na ogromną skalę. Bierze w nich udział około 300 osób, w tym mieszkańcy Romanówki. Ściągnięto również specjalistyczne sprzęty, takie jak dron czy helikopter z kamerą termowizyjną. W akcjach poszukiwawczych wykorzystywane są także psy. Zwierzęta jednak nie podejmują żadnego tropu poza granicą posesji państwa Pawliców. Ogólnie było straszne zamieszanie. Cały czas jeździły radiowozy, były organizowane poszukiwania. Każdy, kto mógł, pomagał W trakcie śledztwa w altanie niedaleko domu rodziny zaginionej policja znajduje dwa noże. Jak się później okaże, jest na nich DNA pochodzące od seniorki. Ponadto w jej sypialni zauważają żyletkę ze śladami krwi oraz ręcznik. Funkcjonariusze zabezpieczają również wspomniany wcześniej materac. Z opinii biegłego wynika, że taka ilość krwi, jaką znaleziono, nie mogła spowodować nagłej śmierci czy też na przykład utraty świadomości nie odnotowała żadnych śladów świadczących o tym, żeby ktoś włamał się do domu państwa Pawliców. Ponadto z mieszkania nic nie zniknęło. Wszystkie kosztowności, biżuteria, pieniądze zostały na swoim Z ustaleń i z rozmów z domownikami wiemy, że dom był zamykany na noc. Tak też było tej nocy, kiedy zgłoszono zaginięcie kobiety. Nie ujawniliśmy śladów świadczących o włamaniu – powiedział w rozmowie nadkom. Kamil Tokarski, Rzecznik Prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Kielcach.„Czy ktoś obcy porywa ludzi?”Policja, straż i ochotnicy przeczesują około 800 hektarów. Sprawdzają wszystkie studnie znajdujące się we wsi. Ponadto szukają w lasach, zabudowaniach, na okolicznych łąkach, polach, w sadach. Nigdzie nie ma śladu po pani Mieczysławie. Pamiętam to. Pełno policji, co chwilę przeszukania pól. Ludzie się bali, ja boję się do dnia dzisiejszego, ale jakoś trzeba żyć - To był napięty dzień. Wiadomość, która obiegła całą okolicę, była nieprawdopodobna dla mieszkańców naszej wsi i bardzo tajemnicza. Pełno policji wraz z psami tropiącymi, strażaków przeszukujących okoliczne pola i budynki każdego tu mieszkającego. Smutna, a zarazem dziwna sprawa. Człowiek zaginął w niewyjaśniony sposób i to jeszcze taka osoba, która była chora i ledwo poruszała się po swoim domu czy podwórku – opowiada nam kobieta zamieszkująca tamte okolice. Romanówka fot. Google Street View Jeden z sąsiadów zezna później na policji, że w nocy z poniedziałku na wtorek słyszał odgłos odpalanego silnika samochodu. Funkcjonariusze dokładnie sprawdzili ten trop, jednak nie został on przez nich potwierdzony. Nie ustalono żadnego pojazdu, który mógłby przejeżdżać tamtej bierze pod lupę również rodzinę 60-latki. Funkcjonariusze wielokrotnie przesłuchują bliskich kobiety, a także dwukrotnie badają ich wykrywaczem kłamstw. Ci twierdzą, że w nocy z 17 na 18 sierpnia nie słyszeli żadnych niepokojących odgłosów. Nic także nie widzieli. Wyniki wariografu potwierdzają słowa członków rodziny, wykluczając jakikolwiek ich związek z zaginięciem pani Z zebranego materiału wynikało, że wszystko wydarzyło się w domu, w czterech ścianach. Przy każdej sprawie musimy brać pod uwagę różne scenariusze, także taki, że doszło np. do nieporozumienia rodzinnego. Badając tę sprawę, chcieliśmy mieć jak największą wiedzę o tym, co wydarzyło się przed zaginięciem – komentuje nadkom. Kamil Tokarski. - Przy tego typu sprawach trzeba brać pod uwagę nawet te najbardziej absurdalne warianty. To badanie wariografem, jako badanie pomocnicze, wykluczyło udział rodziny w zniknięcie seniorki wpłynęło na życie mieszkańców Romanówki. Wszyscy stali się zdecydowanie bardziej Ludzie zamykali drzwi na noc, nie chodzili po zmroku. Niektórzy bali się zostać sami w domu. Nikt tak naprawdę nie wiedział, co się stało, więc ciężko było określić źródło zagrożenia. Czy ktoś obcy grasuje i porywa ludzi? Czy może dzieje się coś innego. Tym bardziej że już kiedyś tu inna kobieta też zaginęła i do dzisiaj nie wiadomo co się z nią stało – opowiada mieszkanka umiera ostatniaZrozpaczeni bliscy seniorki postanowili skorzystać z usług jasnowidza. Sprawdzono wszystkie przedstawione przez niego wskazówki. Poszukiwania jednak nie przyniosły oczekiwanych Pawlica, córka pani Mieczysławy: - Otrzymaliśmy kartkę z mapą i krótkim opisem mówiącym o tym, że należy mamy szukać gdzieś przy jakiejś rzece, cieku, być może studni, nie wiadomo w zasadzie gdzie. Podaliśmy te informacje policji i z tego co wiem, przeszukiwali wzdłuż takiej rzeki, która biegnie przez Kichary. Obok naszego domu jest też staw, ale jest bardzo płytki. Popularne w magazynie Policja ma wiele hipotez na temat tego, co mogło się wydarzyć. Według jednej z nich 60-latka mogła chcieć odebrać sobie życie. W trakcie śledztwa w jej pokoju funkcjonariusze znaleźli czasopismo, które prawdopodobnie czytała seniorka. Tematem przewodnim magazynu były samobójstwa. Inna teoria dotyczyła nakłaniania zaginionej do targnięcia się na własne życie przez osoby trzecie, za co może grozić do 5 lat pozbawienia wolności. Nie zabrano jednak żadnych dowodów, które świadczyłyby o tym, żeby miało dojść do takiego czynu Hipotez jest dużo, ale nie zostały one ani wykluczone, ani potwierdzone. Jest więcej pytań niż odpowiedzi – komentuje nadkom. Kamil Tokarski i dodaje, że mimo że sprawa ta została zamknięta, w dalszym ciągu nie daje spokoju świętokrzyskim policjantom. – W każdym momencie, jeśli pojawią się nowe wątki, będziemy je brać pod uwagę i na nowo zajmować się sprawą. Wszystkim nam zależy, żeby doprowadzić ją do końca i wyjaśnić, co tak naprawdę się Pawlica: Nie mam pojęcia, co się wydarzyło. Żadna z teorii i wersji przedstawianych, czy to przez policję, czy przez jakichś znajomych, którzy próbowali pomóc, tak naprawdę nie trzyma się kupy. (….) Mama nie miała żadnych wrogów, z nikim nie była w państwa Pawliców rozważają różne hipotezy na temat zniknięcia 60-letniej kobiety. - Głównie w okolicy krążyły dwie teorie. Albo z kimś wsiadła do samochodu, albo z jej zniknięciem związana jest najbliższa rodzina – snuje domysły jedna z mieszkanek wsi. Taka osoba nie mogła wyfrunąć sama z własnego łóżka czy pokoju, zostawiając niezbędne do poruszania się kule. Spekulacji na ten temat było wiele i słyszałam wiele wersji tej tragedii, ale zostaje tu bez wątpienia udział osób trzecich - Spotkałem się nawet z teorią porwania przez UFO… Paranoja, ale cóż poradzić. Ludzka wyobraźnia nie zna granic – dodaje mieszkaniec historię zagadkowego zniknięcia pani Mieczysławy, nie można nie wspomnieć o sprawie Jolanty Kulińskiej, którą w swojej wypowiedzi przytoczyła już jedna z mieszkanek wsi. Kobieta zaginęła 20 listopada 2006 roku, a więc niemal 9 lat przed panią Pawlicą. Ostatni raz była widziana około godziny 15:00 w Łukawie (woj. świętokrzyskie), w swojej rodzinnej miejscowości. Śledczy wciąż nie odnaleźli Jolanty Kulińskiej fot. Piotr Molecki/East News, Policja Jolanta Kulińska miała 59 lat. Mieszkała sama. Pracowała jako opiekunka do dziecka. W dniu zaginięcia, jak twierdzą świadkowie, poszła do sklepu zlokalizowanego w oddalonej o zaledwie 6 km Romanówce. Niewiele później dosłownie rozpłynęła się w powietrzu. Do dziś nie wiadomo, co się stało i czy kobieta żyje. Policja jednak nie łączy sprawy Jolanty Kulińskiej ze zniknięciem pani Zaginięcia miały miejsce mniej więcej w tej samej okolicy, ale nie łączymy tych spraw, wykluczyliśmy to. Te sprawy mają zupełnie inne okoliczności, inny charakter zaginięcia – dodaje nadkom. od tajemniczego zniknięcia seniorki minęło ponad pół dekady, nie pojawiły się żadne nowe fakty w sprawie. Dzisiaj pani Mieczysława, jeżeli żyje, ma 66 lat. Bliscy nadal mają nadzieję na jej odnalezienie. Osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje na temat zaginionej, proszone są o kontakt z policją. Śledczy szukają śladu po Mieczysławie Pawlicy fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER/East News, Policja Rysopis pani Mieczysławy Pawlicy: wzrost ok. 171-175 cm, waga ok. 50-69 kg, średnia budowa ciała, oczy koloru ciemnego, włosy krótkie i jasne, twarz prostokątna. Brak danych dotyczących ubioru w chwili policji prowadząca poszukiwania: KI KPP Sandomierz Wydział Prewencji, 25-372 Kielce, ul. Seminaryjska 12. Telefon: (0-41) 349 2310, adres e-mail: dyzurnykwp@
Śmigłowiec przyleci z Łodzi, na pokładzie będzie miał kamerę termowizyjną. Jutro wznowione zostaną poszukiwania kajakarza, który zaginął na niedzieli do wtorku 45-letniego poznaniaka szukało ponad 100 osób. Sprawdzali las nad Drawą w okolicach Głuska, płetwonurkowie przeszukali rzekę w miejscu, gdzie wywróciła się łódka zaginionego. - Zrobiliśmy to, co można było. Teraz potrzebny jest sprzęt wysokospecjalistyczny - mówi Stanisław Węglarz, rzecznik strzeleckiej policji. Dzisiaj akcję przerwano, będzie wznowiona jutro. Jak informuje policja, z Łodzi przyleci helikopter z kamerą termowizyjną. Jeśli i ona nie odnajdzie zaginionego, w poniedziałek do akcji wkroczą specjalne psy z Wielkopolski do wyszukiwania zwłok w wodzie.